Rok z życia organizacji - rozczarowanie, samotność, trud, zakłopotanie? Może jednak siła, chęć walki, poczucie sensu?

 

Gdy zaczęła się pandemia, życie każdego z nas zostało w pewien sposób „zainfekowane”. Musieliśmy przystosować się do nowych warunków (albo chociaż podjąć taką próbę), znaleźć nowe możliwości działania,
a przede wszystkim nie zatracić sensu i motywacji, bo wiadome jest, że każdy ich potrzebował. 

 

Gdyby popatrzeć z perspektywy czasu – przetrwaliśmy. Brzmi to bardzo patetycznie, ale cała ta sytuacja właśnie taka jest. Życie z “realu” przeniosło się do świata wirtualnego. Dzięki organizowanym przez sekcje lokalne rekrutacjom online do naszego Stowarzyszenia dołączali nowi wolontariusze, integracje odbywały się, mogłoby się wydawać, już na wszystkich możliwych platformach i przy użyciu różnorakich narzędzi,
a studenci nieustannie szukali możliwości uczestniczenia w Programie Erasmus+. Można więc śmiało powiedzieć, że odnieśliśmy wcale nie taki mały  sukces!

 

 

Niewątpliwie, cała ta sytuacja wygląda ciekawie z perspektywy osoby, która nie miała okazji “zasmakować” przedcovidowej, ESNowej rutyny, diametralnie różniącej się od tego, w jaki sposób aktualnie funkcjonujemy. Dla wszystkich była ona nowością.

 

Bycie “świeżakiem”, i to nawet podwójnym (z racji na zderzenie się pierwszego roku studiów z dołączaniem do organizacji studenckiej), w obecnych czasach nie jest najłatwiejszym doświadczeniem. Wiele osób nie tak wyobrażało sobie swoje początki na uczelni w nowym, wielkim, niegdyś tętniącym życiem mieście. Przecież miało być tak super! A tu wszelkie oczekiwania wobec poznawania nowych ludzi i edukacji, a także nadzieje pokładane na wzbogacaniu życia studenckiego nie miały szansy do końca się spełnić. Ironia losu!

 

Oczywiste jest, że na początku było ciężko i nie dało się uniknąć poczucia, jakby skrzydła zostały podcięte, i zamiast iść cały czas do przodu, wykonywało się co najmniej kilka kroków wstecz. Ale ile można nad sobą ubolewać, co nie? Wydaje się, że dużo lepiej jest być w ruchu, działać i widzieć tego efekty, wyznaczać sobie cele, zmierzać w obranym przez siebie kierunku. Prawdą jest niestety to, że zbyt dużo i daleko poruszać się nie można było. Jednak zamiast siedzieć i rozmyślać o “niebieskich migdałach”, co potrafi sprowadzić człowieka na manowce, warto zrobić coś pożytecznego dla swojego rozwoju osobistego. Jednym
z takich działań może być dołączenie do ESNu, gdzie każdy znajdzie “coś dla siebie” i niekoniecznie musi decydować się na starcie o przynależności do danej grupy zadaniowej - można spróbować wszystkiego! 

 

Najważniejsza była, jest i będzie - chęć nauki i otwartość na nowe wyzwania, których w ESNie z całą pewnością nie brakuje!

 

 

Autorka: Wioletta Koczwara (Komitet PR ESN Polska)